Jak się pózniej okazało ,, podłączanie ,, rozpoczęło się i zakończyło na przywiezieniu i wkopaniu słupa. Reszta w najbliższym czasie ,ale z pewnością wkrótce.Płakać nie zamierzam z powodu takiego przyśpieszenia , tylko po co te strachy na lachy i opowieści o terminach ,,od roku do pół., z których to powodu kupiłam generator prądu....
Ale nic to, przyda się na wypadek wyłączeń.
Taki mały słup, a taka wielka dziura w rabacie...I w jakim pięknym kolorze pan z elektrowni ma spodenki.... Ostry , chabrowy szafir- szczyt mody.
Dobrze ze byłam na miejscu bo w pierwotnych planach słup miał być wkopany na wprost mojego cudnego ganku z ręcznie ciosanymi kolumnami . Ale ładnie poprosiłam o przesuniecie, panowie orzekli że czemu nie i posadowiony został przy podjeżdzie.
Jednym słowem nic o nas bez nas....
Lecz dla osłody obdarowana zostałam kompletem ręczników z samodziału wykonanego ręcznie na krosnach cztero- nicielnicowych.