Szczególnie z góry wszystko wygląda cudnie, ciekawie/ inaczej/ -toteż mimo swoich zaburzeń równowagi włażę nieraz na piętro po rusztowaniach, tak tylko, żeby sobie popatrzeć na okolicę nowymi oczyma
Ekipa stolarzy ostatnio spisuje się na medal . Chyba przyjdzie mi odszczekać te wszystkie kalumnie o dupach wołowych , paranoikach itp itd.
Zasadniczo nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca ,ale ostatnio jakoś bez konfliktów i gładko idzie . W związku z tym zaposiadałam przecudnej wprost urody kolumny na ganku.
Drzwi jak widać oryginalne się zachowały- co mnie niewypowiedzianie wręcz cieszy. Trochę bedzie pracy przy zdejmowaniu starej farby ale chyba nie muszę szlifować na gładko.
Wracając do kolumn. .... Beczułkowate chciałam mieć . I już . Stare dekory, co to je prezentowałam zimą, pójdą do tylnego ganko- tarasu, bo tam jako słupy wykorzystamy oryginalne /czyli z chaty/ stare kantówki.
A do frontowego - beczułkowate i jeszcze raz beczułkowate podpory
Najpierw miałam taki pomysł -żeby je wytoczyć. Wielkich tokarek w Polsce bez liku ,jedna pracuje nawet po sąsiedzku, ale moi stolarze nie chcieli o tym słyszeć.Przekonywali mnie, że tylko rzezbione ręcznie - będą pasować do mojej starej , bardzo starej chałupy. I mieli racje chłopaki bo te , które zrobili są śliczne.
Słupy mają swoje krzywizny , ślady po siekierce i tak ma być. Fantastycznie to wygląda. Mam 2 - a będą 4.
Kawał tarasu powstał - tak miedzy nami.
Marzyłam ,,,żeby choc miejsce na 2 fotele i stoliczek było ,żeby sie herbaty w promieniach zachodzacego słońca mozna napić ,,... A tu... da sie i herbatę i huśtawkę i jeszcze bedzie gdzie potańczyć.
Nie mogę już pisać ,, chata której nie ma.,, bo chałupa stoi, więc wygląda na to ,że niedługo usiadę przy swoim stole o zachodzie słońca i tę herbatę wypiję....